Gdybym miała szukać odnośnika w świecie mody to nazwałabym ją małą czarną architektury wnętrz. W Nowym Jorku trudno byłoby spotkać osobę, która po usłyszeniu nazwy subway tile* zastanawiałaby się o czym mowa. Praktycznie każdy jest w stanie odnaleźć w swojej pamięci przynajmniej jedno miejsce gdzie ją widział zainstalowaną, a pierwszym i zarazem najbardziej oczywistym skojarzeniem będzie któraś ze stacji nowojorskiego metra. * subway tile - określenie oznaczające płytkę ceramiczną po raz pierwszy użytą na stacji nowojorskiego metra, potocznie nazywanego Subway. Tile z ang. płytka ![]() Raczej nikogo pewnie nie zaskoczę stwierdzeniem ale subway tile naprawdę została oryginalnie zaprojektowana na użytek transportu metropolii. Projektanci George C. Heins i Christopher Grant La Farge stworzyli to małe cudo dla pierwszej stacji podziemnej kolejki w 1904 roku. Od tamtej pory nasza bohaterka przeszła daleką drogę wielu transformacji ale w swojej oryginalnej formie jest ciągle stosowana po dzień dzisiejszy. Subway tile stała się synonimem łatwego, pewnego wyboru i klasyki, o której wiadomo, że nie zawiedzie. Ponieważ do białego wszystko pasuje i można też łatwo zmieniać ręczniki, a jak będziemy chcieli sprzedać mieszkanie to każdemu się spodoba. Nikt nie będzie wybrzydzał, że nie lubi tego koloru bo przecież każdy ale to każdy lubi biały. No dobrze, jeżeli nie lubi to akceptuje, jest się w stanie przyzwyczaić. Ta najprostsza ma 3 cale wysokości na 6 cali długości i jest powszechnie rozpoznawalna. Jej obecność wśród artykułów na rynku produktów wyposażenia wnętrz została ugruntowana tak mocno, że pozostało wymyślać już tylko kolejne wariacje tego sławnego kawałka ceramiki. Może więc być bardzo zwyczajna i prosta. Może być błyszcząca lub matowa. Może być robiona ręcznie z nierównymi krawędziami a może mieć te krawędzie sfazowane pod kątem. Może mieć gładką powierzchnię a może też być usiana pajęczyną pęknięć nadających jej kunsztowny wygląd. Tyle ile odcieni bieli sobie wymyślimy w tylu prawdopodobnie jest dostępna. Miałam klienta, któremu pokazałam chyba dziesięć przykładowych kafli zanim został wybrany ten jeden jedyny, perfekcyjny “biały”. ![]() Zainstalowana może być bez fugi lub z fugą. Z fugą w białym kolorze tak aby uzyskać jednolitą powierzchnie lub ciemno szarą aby zaakcentować kształt i uzyskać bardziej wyrazisty efekt. Ułożona równiutko jedna pod drugą lub z przesunięciem w połowie albo w jednej trzeciej. Poziomo lub pionowo. Czy gdzieś jest koniec możliwości? Właściwie kiedy teraz to piszę to sama jestem wręcz zachwycona jak niebywale uniwersalny jest to produkt. Nie wspominając już nawet o tak banalnym fakcie jak to, że można z powodzeniem nadać jej charakter klasyki ale też z sukcesem zagra główną role w wydaniu nowoczesnym. ![]() Kilka lat temu nadszedł jednak moment kiedy ilość ukończonych łazienek z idealnie ułożonymi subway tiles zaczęła mnie jednak w końcu uwierać. Nawet najlepszy i najbardziej uniwersalny produkt użyty zbyt wiele razy może zmęczyć. Nie wiedziałam jak walczyć z uporczywą prośbą o kolejną klasyczną nowojorską łazienkę; “no wiesz takie art deco….” Do tego dochodziła jeszcze przestrzeń nad blatem kuchennym, przy której raz, przyznaję przewróciłam oczami. Jedyne co się zmieniało to dodatki w postaci kafli czarnych lub granatowych. Przychodziłam na budowę do rozbebeszonej łazienki i z żalem patrzyłam na świeżo dostarczone pudełka poukładanych jak fiszki kafelek o kształcie tak dobrze znajomym i białym, białym, białym kolorze. I tutaj pojawia się Blair. Cudowna, ciepła i zawsze uśmiechnięta. Kolega zadzwonił, że jedna aktorka potrzebuje pomocy ze swoimi dwoma łazienkami i jestem już umówiona na spotkanie. Mieszkanie znajdowało się w kamienicy zabytkowej ulicy w Chelsea na Manhattanie. Miało potężne okna i wysokie sufity, wypełnione całe zabytkowymi meblami. Blair zastałam siedzącą na krawędzi wanny, która zdecydowanie pamiętała lepsze czasy. Na kolanach miała poukładane książki, w których strony z inspiracjami zaznaczone były zagiętymi rożkami. Przywitała się w dwóch słowach po czym rzeczowo przeszła do sedna wręczając mi książki i rzucając krótkie: “tak chcę”. Kiedy mój wzrok prześlizgnął się po kilku pierwszych stronach to zaczął się czołgać żeby dobrnąć do końca. Kolejne białe łazienki wykończone jakże znajomym kształtem spozierały radośnie z kartek pięknie wydanego albumu. Uśmiechałam się zapewne głupkowato i ważyłam opcje, które przychodziły mi do głowy. Jedna z pierwszych to bierz nogi za pas i uciekaj jak najdalej. Drugą opcją było jednak zostać na straży swojego fachu. To w końcu aktorka i będzie fajnie, więc niech sobie ma to co chce. Stanęło jednak na tym, że zanim pomyślałam o opcji trzeciej to już usłyszałam własny głos: a dlaczego tak nudno? Tak mają wszyscy. Ku mojemu zdziwieniu nie zostałam natychmiast odprawiona za drzwi. Blair pozamykała wszystkie albumy nad którymi zapewne spędziła sporo czasu zaginając rożki i dała mi tydzień na przygotowanie alternatywy. Oczywiście, że musiałam pozostać w klasycznym stylu, którego była i jest miłośniczką ale miałam odrobinę wolności od białej subway tile. Wojna nie trwała długo i jeszcze wiele razy przyszło mi w udziale projektować przy użyciu tego klasyka ale to doświadczenie z Blair nauczyło mnie z satysfakcją żonglować tym materiałem. Na końcu dnia do małej czarnej można ubrać szpilki lub glany, można na szyi zawiesić perły lub wybrać pierścionek z trupią czaszką. Sami wyznaczamy granicę naszej kreatywności. Nawet najbardziej opatrzony klasyk możemy przytulić i pozwolić mu zaistnieć w zupełnie nowej odsłonie, w której zabłyśnie niekonwencjonalnym blaskiem.
Jest taki moment w życiu projektanta kiedy słyszy od klienta, że dzięki niemu uzyskał dokładnie taki efekt o jakim marzył, że coś grało w jego duszy ale to my przywołaliśmy tę realizację z zakamarków wyobraźni na światło dzienne. Nie ma dla nas większej gratyfikacji. Nie można poczuć głębszego spełnienia, nawet jeżeli jest to setna biało czarna łazienka z subway tiles.
0 Comments
|
AutorKarolina Hrabczak Duda Archiwa
May 2019
|