Kiedy w styczniowym wydaniu magazynu Dwell ukazał się artykuł o projekcie hotelu stworzonym przez francuskiego projektanta Ora-ito, to pomimo, że sam projekt uważam za fantastyczny moją uwagę przykuł jednak bardziej sam tytuł felietonu. “ Latające Gniazdo jest wędrownym hotelem, który podróżuje po świecie” *brzmiał nagłówek, który natychmiast przywołał wspomnienie muzeum jakie architekt Shigeru Ban stworzył na potrzeby wystawy prac fotografa Gregorego Colberta. Ora-ito zaprojektował hotel używając starych kontenerów transportowych. Każdy z pokoi może zostać “wysłany” do dowolnego miejsca na świecie a jego złożenie w całość aby mógł stać się funkcjonalną przestrzenią zabiera około pół dnia. Kontenery zostały wykończone drewnianymi panelami co tworzy atmosferę bardziej przytulną a mniej industrialną. Każdy pokój wyposażony w łazienkę jest zupełnie samowystarczalny tak więc ich ilość i sposób łączenia pozostawia miejsce na kreatywną swobodę. Dziś zachwycamy się innowacyjnością użycia kontenerów w budownictwie i w moim odczuciu całkowicie słusznie, bo mam ogromną nadzieję, że świat będzie podążał w stronę konstrukcji lżejszej, modułowej, łatwiejszej w transporcie i adaptacji i nie mającej przetrwać przez dziesiątki pokoleń. W tym miejscu warto nadmienić, że idea muzeum “podróżującego” i zrównoważonego ekologicznie narodziła się w głowie Colberta w 1999 roku. Dwadzieścia lat jakie upłynęło od tamtego czasu do dzisiejszego wysypu projektów opartych na użyciu kontenerów jednocześnie zachwyca i zaskakuje. Wydaje się, że jak na świat architektury to do tego materiału przekonania nabieraliśmy nazbyt długo. W 2002 roku w Wenecji po raz pierwszy na widok publiczny została wystawiona kolekcja wielkoformatowych zdjęć Colberta przedstawiających ludzi bratających się z wielorybami, słoniami i innym zwierzętami pochodzącymi z różnych stron świata. Kolekcja ukazała się pod wspólnym tytułem “ Ashes and Snow” (ang. Prochy i Śnieg). Na miejsce wystawy wybrano budynek weneckiego Arsenału pochodzący z 1104 roku, którego przestrzeń zaaranżowano estetycznie w duchu architektonicznego konceptu wędrownego muzeum. Wraz z ideą zaprezentowania wystawy szerszej publiczności na kolejnych kontynentach, powstała możliwość zrealizowania koncepcji budynku, który dosłownie można zapakować i przenieść w dowolne miejsce na świecie. Abstrahując od idei ponownego wykorzystania materiałów, idei konceptu budownictwa zrównoważonego ekologicznie, to artyście przyświecała również idea sztuki nie tylko dla wybranych ale promowanie takiej, która wychodzi ponad wszelkie podziały. Kiedy w 2005 roku wystawa miała trafić do Nowego Jorku, Colbert zaproponował współpracę japońskiemu architektowi Shigeru Ban, który dziewięć lat później został laureatem nagrody Pritzkera. Jest on często kojarzony z budowlami o konstrukcji z materiałów pochodzących z recyklingu i nadających się do ponownego wykorzystania. Obiekty te przeznaczone są na cele pomocy humanitarnej i w czasie klęsk żywiołowych. Do konstrukcji ścian zewnętrznych Wędrownego Muzeum użyto 150 kontenerów ułożonych jeden na drugim we wzór szachownicy. Przestrzeń pomiędzy kontenerami wypełniał zamontowany ukośnie biały winyl. Wykonany z winylowej membrany dach podtrzymywały metalowe i papierowe rury. Odzwierciedlając kolumny weneckiego Arsenału, w głównej galerii ustawiono centralnie dwa rzędy papierowych rur imitujących kolumny, środek wyznaczała ścieżka ułożona z drewna wykorzystanego wcześniej przy budowie rusztowania. Pozostałą nawierzchnię stanowiły rzeczne kamienie. W muzeum pozbawionym dostępu do naturalnego światła, Alessandro Arena zaprojektował minimalistyczne oświetlenie, oparte na grze cieni i skupione tylko na zaakcentowaniu sztuki. Pomimo użytych wydawałoby się prostych materiałów, jak papier, drewno z odzysku, rzeczne kamienie to wnętrze nie straciło na podniosłej atmosferze tradycyjnych sal muzealnych, a wręcz przeciwnie. Twórcy tego miejsca poszli o krok dalej. Znajdując się w otoczeniu kolumn, w przygaszonym świetle pośród dwustu okazałych zdjęć, zawieszonych pomiędzy papierowymi rurami, jakby lewitujących w ciszy i majestacie, miało się wrażenie przebywania w nawie głównej katedry z całym jej ceremonialnym przepychem i dostojeństwem. Dla Shigeru Ban projekt Wędrownego Muzeum jest jednym z tych, który w perfekcyjny sposób łączy dwa oblicza jego twórczości, tę poświęconą wykorzystywaniu unikatowych materiałów i tę skupioną na projektowaniu przestrzeni muzealnych. Użycie kontenerów oprócz samej idei podróży, było również ukłonem w stronę Colberta, który ceni sobie materiały potrafiące się “starzeć” i które posiadają każdy swoją własną historię. Wędrowne Muzeum znalazło swoją tymczasową lokalizację na Manhattanie przy tak zwanym Pier 54 (ang. pier- molo, przystań), tym samym, przy którym w 1912 roku z pokładu Carphatii zeszli uratowani pasażerowie Titanica po heroicznej akcji ratunkowej. Przystań jest w pewnym sensie przedłużeniem 13-tej ulicy wcinającej się w tym miejscu w rzekę Hudson i stanowi część znajdującego się tutaj Hudson River Park. Pomimo, że sama konstrukcja Wędrownego Muzeum sprawiała wrażenie dość łatwej w złożeniu to zaplanowana lokalizacja niosła ze sobą dodatkowe utrudnienia. Konstrukcyjnie przystań nie była przygotowana aby mógł na nie stanąć dźwig, więc do tego celu użyto barki. Kolejne elementy mogły być przenoszone w powietrzu tylko w momentach braku wiatru a o te nie tak łatwo nad rzeką. Na ułożenie konstrukcji przewidziano 8 tygodni, w których musiała ona powstać, aby więc uniknąć jakichkolwiek pomyłek, po drugiej stronie rzeki, w New Jersey, wybudowano wcześniej pełnowymiarową makietę dwu i pół metrowej sekcji muzeum. Muzeum zostało otwarte dla zwiedzających w marcu 2005 roku. Potem, z Nowego Jorku czekała go droga do Kalifornii, Tokyo i Meksyku. Do transportu konstrukcji użyto czternastu kontenerów z rozebranych ścian, reszta miała zostać zabezpieczona w porcie docelowym. Cytując samego architekta w poparciu tej idei: “pomysł narodził się z faktu, że kontenery są łatwe do pozyskania w każdym porcie, do którego muzeum zawita. Nie zrobiłem niczego nowego. Znalazłem dla nich tylko nowe przeznaczenie.”
Podobno o gustach się nie dyskutuje nie mniej jednak nie mogę ukryć, że zdjęcia Colberta nie należą do moich ulubionych. Kierując więc swoje kroki do muzeum udawałam się na spotkanie z architekturą, w której dominantą są dwa słowa: wędrowny - w odniesieniu do możliwości przeniesienia całego budynku w relatywnie nieskomplikowany sposób i nieortodoksyjny - mówiąc o użytych materiałach. Potężny budynek ciągnący się na długości ponad 200 metrów budowany był przez osiem tygodni żeby potem zniknąć jak zdmuchnięta przez wiatr usypana z piasku mandala. Na zakończenie, nic nie wydaje mi się bardziej pasujące niż słowa Shigeru Ban mówiącego o swojej konstrukcji: “ Trzy miesiące czy trzy lata nie mają dla mnie znaczenia, ponieważ liczy się idea, która trwa.” “Może pozostanie w Waszej pamięci kiedy już go nie będzie.” *(ang. “The Flying Nest is a nomadic hotel that travels around the world”)
0 Comments
Leave a Reply. |
AutorKarolina Hrabczak Duda Archiwa
May 2019
|