Komorebi - Projektowanie Wnętrz i Usługi Remontowo Budowlane
  • Prace
  • O Nas
  • Oferta
  • Kontakt
  • Blog

Serena Bar w hotelu chelsea

26/11/2018

0 Comments

 
Posiadam nieodpartą potrzebę ciągłego inspirowania się. Jestem w wiecznym momencie poszukiwania czegoś co mnie poruszy tak, że da energię do nowego działania; pobudzi wszystkie zmysły aż do etapu, w którym mogę się na chwilę zatrzymać aby powstała nowa idea. 
Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu potrzebujemy inspiracji. Dla każdego oznacza ona zupełnie coś innego i dla każdego ma to inne konsekwencje. Jednym pozwoli rano położyć stopę poza łóżkiem, innych wyniesie w podróż na orbitę okołoziemską. 
Inspiracją może być smuga dymu z jesiennego ogniska rozlana nad brunatną ziemią, śpiące oczy kota, książka przerwana na kilka kartek przed końcem tylko po to żeby trwała wiecznie, film po którym nie można wstać z fotela i zapomina się o popcornie smętnie przyklejonym do warg. Inspiracją mogą być  “Myśliwi na śniegu” Bruegel’a, od których robi się zimno na plecach i czuć lodowate powietrze nawet w upalny dzień. Tak naprawdę nie ważne co nas inspiruje tylko co zrobimy ze stanem inspiracji. Czy będzie tylko ulotną chwilą, momentem euforii puszczonym w niepamięć czy pozostanie na dłużej i pozwoli na rozwinięcie się w nową formę.
Są inspiracje dnia powszedniego, do których uśmiechamy się jak w stanie zakochania ale są też takie, do których tęsknimy zawsze bardzo i kiedy się nam wydarzają to zachodzi w nas zmiana już nieodwracalna, wiemy, że nic już nie będzie tak samo. Coś na zawsze w nas pęka, żeby w tej przestrzeni mogło powstać nowe. Inspiracje są jak milowe kamienie na drodze naszego życia, dzięki którym podejmujemy decyzje i podążamy szlakiem, którego inaczej nigdy byśmy nie odkryli. 
Moją słabością (naprawdę to powiedziałam) są silne kobiety. Przy wszystkich miejscach, które miałam okazje odwiedzić, dziełach wielkiej architektury zapierających dech w piersi, których mogłam doświadczyć, wysłuchaniu Ravela w nowojorskiej filharmonii i przy zawrotach głowy po zobaczeniu wystawy Olafura Eliassona to spotkania z kobietami, które bez wahania sięgają do chmur są moją największą inspiracją. Kiedy poszłam na wywiad z pisarką Joan Didion to przyznaję nie pamiętam z niego nic bo cały czas nie mogłam uspokoić entuzjazmu jaki wywoływała we mnie ta zasuszona niczym Urszula Buendia kobieta siedząca w fotelu , który wydawało się pochłaniał ją całą. Patrzyłam na jej pomarszczoną twarz, nieodłączne kaszmirowe leginsy i myślałam o tym, że można pisać o bólu, cierpieniu i stracie najbliższych sobie ludzi bez cienia egzaltacji i to tak poruszająco, że ciarki przechodzą po plecach.
Wychowałam się w domu, w którym prababcia siedziała podczas świąt na honorowym miejscu i nie wstydzę się przyznać, że ta maleńka kobieta jest moją największą żeńską inspiracją. Babcia która uratowała swoją rodzinę podczas wojny była niezłomna. Kiedy po latach rozdrabniałam na cząsteczki pierwsze wszystkie historie, którymi nakarmiła mnie w dzieciństwie to pomyślałam, że skoro ona uchroniła siebie i dzieci spod karabinów, jeżeli nie złamał jej głód i śmierć ukochanego syna to ja też się nigdy nie poddam. 

Moją drugą wielką inspiracją jest Serena Bass. Było lato 1999 roku i za dwa miesiące miało się spełnić moje największe marzenie i miałam rozpocząć studia na wydziale projektowania wnętrz. Staliśmy w piwnicy kultowego w Nowym Jorku hotelu Chelsea, Serena i jej syn Sam, którzy właśnie wynajęli te przygnębiające lochy, mój mąż który podjął się niemożliwego na pierwszy rzut oka zadania, doprowadzenia piwnicy do stanu przemiany w bar i ja nieopierzony ptaszek,  z czystej ciekawości uczestnicząca w spotkaniu, podczas którego chyba częściej otwierałam buzię ze zdziwienia niż miałabym coś konstruktywnego do dodania. Serena i Sam jedno przez drugie, gestykulując z siłą holenderskich wiatraków, z perfekcyjnie idealnym brytyjskim akcentem przekrzykiwali się opisując jak tu będzie wspaniale i jakie cudowne miejsce tu powstanie, do którego będą tłumnie przybywać modelki i aktorzy, wszyscy piękni i wspaniali. Taki Sex w Wielkim Mieście tylko na żywo. Przyswojenie tych idei przychodziło mi przyznaję z trudem. Dzisiaj moja wyobraźnia przestrzeni to raczej impuls i jestem w stanie dość szybko zwizualizować sobie jak to będzie, wtedy jednak to była zupełnie inna bajka, inne czasy, inna ja. Stałam więc jak zamurowana zadając sobie pytanie co oni do licha plotą? Otaczała nas goła i dość nierówna ziemia pod nogami. Podłoże bardziej wyglądało jak gotowe pod uprawę ziemniaków a gdzie tu mówić o barze z modelkami i aktorami. Ceglane ściany i niski sufit z wiszącymi kablami i rurami. W powietrzu unosił się charakterystyczny zapach, który znałam z dzieciństwa kiedy z dzieciakami z podwórka goniliśmy się po piwnicach. Lekko stęchły i chłodnawy od braku słońca i powietrza. 
​
Nowy Jork
Serena Bass i Sam Shaffer w Serena Bar hotelu Chelsae, rok 1999, foto Heather Conley
Jakoś trudno było mi się nakręcić tym ich entuzjazmem ale jednocześnie nie byłam w stanie oderwać wzroku od Sereny. Kojarzyła mi się z ognistą kulą energii i życia. Pomyślałam, że gdyby można ją było podłączyć do generatora to oświetliła by sobą całe to dziwne miasto a może i inne miasta też i wszyscy mogliby się zarazić od niej tą niesamowitą energią i ogrzać przy jej blasku. Miała na sobie czarną sukienkę, która wydawała się jeszcze czarniejsza na tle platynowego blondu jej włosów ściętych w stylowy bob z charakterystyczną grzywką do połowy czoła. Usta zawsze pomalowane na czerwono. Jeździła wtedy wielgachnym SUV, Chevroletem , z którego ledwo ją było widać ale i tak wszyscy uciekali przed nią z drogi. Kiedy pierwszy raz znalazłam się w jej mieszkaniu to uczucie, które mną ogarnęło można porównać do tego co mogła czuć Alicja trzymając w ręce ciasteczko z kuszącą ofertą zjedz mnie. Zjadłam, bez chwili namysłu. Alicję, jej lot przez jamę królika doprowadził do magicznego świata, a mnie przejście przez próg jej lokum otworzył na świat designu o jakim nie miałam pojęcia. Stanęłam przed progiem i uchyliły się stare, klasyczne drzwi pomalowane na czarno błyszczącą farbą. Nacisnęłam mosiężną klamkę i odwróciłam się za siebie. Poczułam się wolna od tego co było mi znane i zakodowane, bez żalu zostawiałam za sobą świat, w którym, wersalki skrzypiały sprężynami pod śpiącymi domownikami, rozkładane ławy, przy których zjedzenie obiadu wymagało cyrkowych akrobacji, pokrywanych lakierem matowiejącym od ciepłego kubka z herbatą, meblościanek z Kalwarii i Swarzędza powielanych w co drugim mieszkaniu blokowisk. Zagryzłam ciasteczko jeszcze raz i za czarnymi drzwiami  znalazłam sypialnię pomalowaną w pionowe biało czarne pasy z wielkim łóżkiem i wanną na nóżkach stojącą najspokojniej w rogu pokoju. Byłam w żywiole, w swoim świecie. Wiedziałam, że nic już nie będzie tak samo.
Nowy Jork
Serena Bass mieszkanie, Brooklyn NY, foto Patric Mcmullan
Nowy Jork
Serena Bass mieszkanie, Brooklyn NY, foto Serena Bass
Serena Bass jak sama o sobie mówi jest szefem kuchni, pisarką i miłośniczką kotów i nie projektantem. W rzeczywistości stoi na czele imperium cateringowego na liście którego znajdują się tacy klienci jak Sarah Jessica Parker, Calvin Klein, Hilary Clinton, Vogue, Al Gore, Vanity Fair, Bergdorf Goodman, Saks 5th Avenue i wiele innych znakomitości. Jej specjalnością nie jest tylko dowiezienie znakomitego jedzenia. Nad każdym przyjęciem pracuje sztab ludzi dbający o każdy najmniejszy szczegół począwszy od równo ułożonych serwetek poprzez oświetlenie i kwiaty a skończywszy na stworzeniu dekoracji, dzięki której nawet najbardziej nijakie miejsce może stać się nawet indyjskim pałacem.  Serena jest też szefem kuchni w restauracji Lido na Harlemie, autorką książki, w której przepisy kulinarne przewijają się z anegdotami z życia osobistego. Kiedy w 1999 roku Stanley Bard właściciel hotelu Chelsea zaproponował jej możliwość lepszego wykorzystania trzech sal piwnic hotelu niż ziejący pustką loch zgodziła się od razu i wynajęła miejsce, w którym przez następne kilka miesięcy budowaliśmy bar.  
Nowy Jork
Hotel Chelsea foto Harris Graber
Hotel Chelsea to nie jest jakiś tam hotel, których setki roją się na Manhattanie. To hotel legenda, ikona stworzona dzięki sławie swoich mieszkańców. Wybudowany w 1883 roku z przeznaczeniem na budynek mieszkalny, dominuje nad 23 ulicą mniej swoim rozmiarem a bardziej charakterystyczną różową, wiktoriańską fasadą i koronkowymi balkonami. Budynek zmienił swoje przeznaczenie i stał się hotelem w 1905 roku. Od tamtego czasu w jego pokojach i apartamentach gośćmi byli między innymi Mark Twain, Sarah Bernhardt, O.Henry, Arthur Miller, Allen Ginsberg , Stanley Kubrick, Milos Forman, Jane Fonda, Patti Smith, Jim Morrison, właściwie ta lista nie ma końca. To tutaj Arthur Clarke napisał Odyseję Kosmiczna 2001. Uważa się, że w pokoju numer 100 Sid Vicious ugodził śmiertelnie swoją dziewczynę Nancy Spungen. Janis Joplin i Leonard Cohen przeżyli tutaj swój romans w roku 1968, którego efektem były dwie piosenki Cohena “Chelsea Hotel” i “ Chelsea Hotel #2”.  W 1966 roku Andy Warhol i Paul Morrissey wyreżyserowali w nim Chelsea Girls, film o stałych bywalcach studia Warhola i ich życiu w hotelu. 
Obraz
Lobby hotelu Chelsea, foto Vanity Fair
Pod ciężarem tej legendy, na samym dole, w suterenie, Serena miała stworzyć nowe lokum dla jej znakomitych gości. Kiedy mówiła, że nie jest projektantem nie kłamała. Nie posiada ani żadnego profesjonalnego przygotowania ani nigdy nie było to jej powołaniem. Posiada jednak coś więcej, naturalny dar do tworzenia miejsc, w których chce się przebywać, w których chce się pozostać na dłużej. Sama przyznaje, że działa instynktownie i wszystko co robi jest po części sprawą przypadku a po części wypływa z niej samej ale to jest właśnie to czego nie da nam ani żadna szkoła ani tysiące godzin pracy, bo to jest talent. Jestem daleka od wygłaszania tutaj teorii, że od jutra każdy kto posiada talent do projektowania i poczucie estetyki powinien rzucić wszystko i zająć się wnętrzami. Jestem również zwolennikiem profesjonalnego przygotowania do zawodu, nie mniej jednak myślę, że często nasze profesjonalne przygotowanie do pewnego stopnia nas ogranicza. Zaczynamy zapominać o instynkcie i wyobraźni, sabotujemy naszą kreatywność i ograniczamy ją zasadami typu - tak się nie robi, a tak nie powinno być. Myślę, że szczególnie w miejscach przestrzeni publicznej pozwolenie sobie na oddech wolnego umysłu i zdanie się choć w małym procencie na przypadek może mieć pozytywny skutek. Na pewno rzadziej niż częściej możemy sobie pozwolić aby naszym szkicem kierowała ręka przypadku, w ogromnej mierze jest to luksus nie być obligowanym budżetem czy klientem i móc stworzyć coś własnego, wypływającego tylko z kierowania się impulsem. 
Nowy Jork
Serena Bar , 1999, Nowy Jork
Po dziewięciu miesiącach pracy z lochu i ziemnego ugoru nie pozostało nic. Staliśmy w tym samy miejscu co prawie rok wcześniej i otaczały nas ściany w kolorze chińskiej czerwieni stojące na cementowej podłodze. Panował klimat kolonialny zaakcentowany przez marokańskie lampiony i niezwykłe drzewa palmowe zrobione z aluminium. Panował półmrok ale dominujące na ścianach lustra odbijały światło sączące się przez  koronkę lampionów. Prawie całą środkową salę okupywał heksagonalny bar zbudowany z drewna pomalowanego na ciemny brąz. Wnętrze było olśniewające, egzotyczne, składające się z elementów, które nie miały prawa zaistnieć razem a jednocześnie absolutnie spójne. Na koniec mistrz Feng Shui “pobłogosławił” klub stwierdzając też, że wszytko działa według zasad wschodniej filozofii i można było czekać na pierwszych gości.
Ich świetność dorównywała tym z górnych pokoi. Stałym bywalcem stał się mieszkający w hotelu Ethan Hawke. Przyjęcia urządzali tam Stella McCartney i Oprah Winfrey. Swoją obecnością wieczory i noce uświetniali Madonna, Sean Penn, Lou Reed, Gwen Stefani, Shannen Doherty, Heather Locklear i Johnny Lydon.
Serena wspomina jak jednego wieczoru Robert Smith z The Cure zasnął na sofie po czym jakąś godzinę później pojawił się Salman Rushdie, a niedługo po nim przez drzwi przeszła Monica Lewinsky. Niestety bar tak jak powstał w ogromnym szumie, chaosie i entuzjazmie tak dość szybko jego płomień zgasł i czas się wypalił. Serena sprzedała lokum w 2004 roku. Pomimo gigantycznej przemiany wnętrza jakiej dokonał nowy właściciel, tym razem też nie wytrzymał próby czasu i musiał  zamykać interes. Dzisiaj miejsce zieje pustkami. Taki jest Nowy Jork, zmienny jak jego migające światła. Bucha płomieniem podsycanym energią łatwopalnej substancji po czym gaśnie niespodziewanie, bez zapowiedzi.

Nowy Jork
Serena Bar, foto Mike Rogers
Miałam okazje pracować jeszcze później dla Sereny i byłam częścią jej zespołu tworzącego dekoracje do przyjęć. Jedna z najbardziej żywiołowych prac jakie miałam przyjemność wykonywać. Budowanie dekoracji kojarzyło mi się z usypywaniem mandali z piasku. Pracowaliśmy czasami kilka dni mozolnie układając, upinając, skacząc od drabiny do drabiny żeby po paru godzinach wszystko zebrać do pudeł i kosza. Jednak warto było, bo na tę chociaż krótką chwilę kiedy gasły światła a dookoła zapalone były tylko świece wszystko wyglądało jak magia.
Pamiętam jak raz przygotowywaliśmy przyjęcie na tarasie kilku poziomowego apartamentu Davida Copperfielda. Zabrałam lunch i zjechałam windą do wielkiego pomieszczenia z wszystkimi oknami zasłoniętymi ciężkimi, czarnymi kotarami. Usiadłam na podłodze z moją dość kiepską kanapką pomiędzy kolekcją pamiątek związanych z magią, zbieranych przez właściciela mieszkania. Spoglądały na mnie bibeloty Houdiniego a ja poczułam się jak wtedy kiedy pierwszy raz stanęłam na progu mieszkania Sereny; zagryzłam chleb z kurczakiem i pomyślała: właściwie to wszystko jest możliwe.

0 Comments



Leave a Reply.

    Autor

    Karolina Hrabczak Duda

    Archiwa

    May 2019
    April 2019
    March 2019
    February 2019
    January 2019
    December 2018
    November 2018
    October 2018
    September 2018
    August 2018
    July 2018

    RSS Feed

Oferta

Blog

Projektowanie Wnętrz
Usługi Remontowo Budowlane
Nadzór Zastępczy
​czy-w-projektowaniu-wnetrz-istnieje-styl-nowojorski.html
​wybory-jakich-dokonuje-statystyczny-nowojorczyk-przy-urzadzaniu-swojego-mieszkania.html
​czy-religia-moze-determinowac-nasz-wybor-jak-mieszkamy.html
© COPYRIGHT 2015. ALL RIGHTS RESERVED.
  • Prace
  • O Nas
  • Oferta
  • Kontakt
  • Blog